Wielki wyłom w tradycji Festiwalu Arcydzieł – podniesiony entuzjazmem tłumu, jeden z przedstawicieli jury zaskoczył, zszokował, co wrażliwszych może nawet przeraził. Ale po kolei.
Dzisiejsza premiera „Dzieci z Bullerbyn” (więcej o tym jutro, bloger Mateusz już ostrzy pióro – serio, właśnie na niego patrzę) wywołała w widowni tak wielkie emocje, że gdy doszło do tradycyjnego przedstawienia członków Jury przez doskonale znaną Rzeszowianom Jagodę Skowron – te nagromadzone i buzujące przez prawie trzy godziny uczucia znalazły ujście w osobie spontanicznego trybuna ludu, który, miast tradycyjnie przeczekać wyczytywaną ze sceny listę swoich zasług, tytułów i osiągnięć, a potem skromnie pozdrowić widownię eleganckim półukłonem, wystrzelił – niektórzy świadkowie powiadają, że na kilka metrów – i głosem jak grom oznajmił swoją obecność. Ten prometejski gest jak mleko z miodem rozlał się po zgromadzonej publiczności, która z entuzjazmem doń dołączyła. Powszechne poruszenie udzieliło się także i prowadzącej oraz reszcie jury. Można spokojnie stwierdzić, że było to najbardziej energiczne przedstawienie jury w czteroletniej historii Festiwalu Arcydzieł (za sześćdziesięciotrzyletnią historię Rzeszowskich Spotkań Teatralnych nie ręczymy, bo nie było nas jeszcze na świecie, ale gdybyśmy byli, na pewno jeździlibyśmy do Rzeszowa).
Czy jesteśmy świadkami narodzin nowej tradycji? Może to trop, którym należy podążyć – wszak przedstawienie jury to również okazja do niezapomnianego performansu, a jego członkowie mają przed sobą trudne zadanie ocenienia i porównania wszystkich spektakli. Przydadzą im się więc nieco energiczniejsze brawa.
Poznaliśmy więc dziś jury w nieco innej odsłonie, rzekłoby się, piłkarskiej. I słusznie, wszak w meczu o teatr winni być zgraną drużyną. Czy zagrają do jednej bramki? Czy werdykt okaże się golem, czy może faulem? Przekonamy się już za tydzień!
A, pytacie, o którego członka jury chodzi? A to już zostawiamy domysłom szanownych. Do przeczytania!
0 komentarzy